LEAN. Droga do MINIMALIZMU.

Lodówka w moim domu jest niemal pusta, a wszystkie moje ubrania można spakować do jednej, większej walizki. Mam za sobą kilka poważnych przeprowadzek: czasami było to 300, a czasami ponad 500 kilometrów. Za każdym razem do pełnego funkcjonowania w nowym miejscu wystarczał mi raz zapakowany samochód. Kompakt, żadne kombi. Czy jestem już minimalistą?

Minimalizm to kierunek w sztukach plastycznych, muzyce czy architekturze. To nurt w literaturze, ale także filozofia życia. Minimalizm to ograniczenie do minimum wymagań, potrzeb, dążeń. W ujęciu szerszym minimalizm sprowadza się do przewartościowania priorytetów, tak aby pozbyć się nadmiaru i zbędnych rzeczy – dobytku, przekonań, zachowań, zwyczajów, zawiązków i czynności – które nie dodają naszemu życiu wartości, a skupić się na rzeczach kluczowych, wzbogacających nasze życie [Wikipedia].

Nie lubię wyrzucać jedzenia

To był pierwszy element minimalizmu, jaki w naturalny sposób wszedł w moje życie. Wystarczyło chwilowe zatrzymanie się w tym całym życiowym pędzie i analiza: ile kosztuje to, co wyrzucam (przeterminowane, nie dokończone, niesmaczne, itd.) z lodówki i okolic. Nie o same koszty poszło, ale o sens wyrzucania jedzenia… Wkrótce wprowadziłem w życie częste wizyty w pobliskim sklepie (nawet dwa razy dziennie) i małe porcje zakupów. Plus oczywiście świadome planowanie posiłków.  Doprowadziło to do wprowadzenia listy zakupowej – bardzo krótkiej, ale szybko rotującej.

Czy inni też tak patrzą na życie? Odrzucają marnotrawstwo i skupiają się na tym, co ważne? Nie tylko w kuchni, ale także w relacjach ze swoimi znajomymi i rodziną, w zarządzaniu własnym czasem, obowiązkami, zadaniami i przyjemnościami? Tak! Okazało się, że Mirek Maj (najprawdopodobniej z Górnego Śląska, ale nie jestem pewien) wdrożył w życie swojej rodziny zasady, jakimi kieruje się minimalizm. Co więcej, wykorzystał do tego tak bliskie mi…

Metody i narzędzia znane z Lean Management

Bohater książki Tomasza Króla jest zawodu konsultantem-wdrożeniowcem. Na LEANie zjadł przysłowiowe zęby, wdrażając jego elementy w kilkudziesięciu przedsiębiorstwach. W zwięzłych 33 rozdziałach autor przedstawia transformację, jaką przeszła rodzina Mirka. Od mapy stanu obecnego i ustalenia celów, poprzez identyfikację marnotrawstwa, eksperymentowanie, standaryzację i automatyzację, aż po komunikację, zarządzanie wizualne, audytowanie oraz samorozwój.

Kto LEANem zajmuje się na co dzień lub czytuje literaturę branżową, znajdzie analogie do transformacji większych czy mniejszych organizacji. Co więcej, problemy i przeszkody, a także opór materii ludzkiej są identyczne, jak w biznesie. Oznacza to, ni mniej, ni więcej, że transformacja nie odbywa się w procesach firm, ale w głowach ich pracowników. Takie wnioski z lektury wyciągnie praktycznie każdy LEANowiec. Lekcja ta może świetnie wesprzeć nas w codziennej pracy, w realizacji naszych zadań u klientów.

Życie lean nie jest niskiej jakości

„Lean jest dla ludzi” – ta maksyma przyświeca mi od początku mojej pracy w tym obszarze. Gdyby „Lean. Droga do minimalizmu” nie ukazała się w listopadzie 2019 r., to sam bym taką książkę napisał. Nie raz układałem sobie w głowie rozdziały, które miały opisywać praktyczne podejście (LEANowe metody i narzędzia) do filozofii zdroworozsądkowego gospodarowania własnymi zasobami. I nie chodzi o to by zrobić więcej w krótszym czasie – o, nie! Kto mnie zna, ten wie, że tytanem pracy nie jestem. Bardziej skupiam się na tym, co ważne, na jakości życia, jakości relacji z innymi.

I właśnie tym ujął mnie Tomasz w swojej książce:

Życie lean nie jest niskiej jakości. Ma ogromną wartość. Sam go od niedawna próbuję i jestem zafascynowany wynikami. Chciałbym, aby inni też go spróbowali. Zahamowalibyśmy wtedy konsumpcjonizm, przywrócilibyśmy wolność, kreatywność, relacje i radość. „Żyć szczerze i odpowiedzialnie i inspirować innych do takiego życia” – to jest moje motto.

Najczęstszą przeszkodą w zrozumieniu [minimalizmu] jest nasza definicja wartości.

Robimy rzeczy, do których się przyzwyczailiśmy, których nas nauczono, których oczekują od nas inni. Wypełniamy kalendarze działaniami, które pozwalają nam udowodnić, że jesteśmy wartościowi. Chwalimy się osiągnięciami ludziom, których nawet nie znamy, a często zwyczajnie nie lubimy. Kupujemy rzeczy, by się pocieszyć, nagrodzić, „zmotywować”. Płacimy czasem, który zabieramy dzieciom, zapominając, że najlepszym prezentem dla nich jest obecność rodziców.

Życie  lean ma ogromną wartość

Transformuj swoje życie – bierz z niego to, co wartościowe, nie trać czasu na rzeczy nieistotne i relacje, które nic dla Ciebie nie wnoszą. Do tego właśnie przekonuje nas autor. Co więcej, daje nam narzędzia do przeprowadzenia tej zmiany. Instruuje, na co zwrócić uwagę i jakich błędów się wystrzegać. Zmianę opisuje z podstawowego, ludzkiego punktu widzenia. A odwołania do konsultingowego lean są nienachalne, wręcz symboliczne. Pozwalają na sięgnięcie po więcej informacji, na zgłębienie poszczególnych zagadnień.

Z wielkim przekonaniem polecam wszystkim lekturę tej pozycji, zwłaszcza nie-LEANowcom. Może ona z powodzeniem służyć jako podręcznik lean dla początkujących adeptów tej sztuki. A ci bardziej doświadczeni zyskali oręż do tłumaczenia rodzinie i znajomym, czym tak naprawdę w swojej pracy się zajmują. Polecam!

tytuł: „Lean. Droga do minimalizmu”
autor: Tomasz Król
wydawca: Wydawnictwo HELION
rok wydania: 2019