PRACOWNIK Lifecycle Management

Masz nową pracę? To świetnie! Ale czy wiesz, że Twój pracodawca planuje już Twoje odejście? Co więcej, rozgląda się, aby znaleźć odpowiedniego kandydata na Twoje miejsce. Nikt nie będzie czekał, aż się kiedyś rozmyślisz - będą na to przygotowani!

Moment, moment… Z czym Ci się kojarzy PLM? Oczywiście, to Product Lifecycle Management czyli Zarządzanie Cyklem Życia Produktu. Jest to proces zarządzania całym cyklem życia produktu, od projektowania, poprzez wytwarzanie i obsługę, aż po utylizację.

Co ma PLM do PRACOWNIKA? Otóż, można (a wiele firm robi to w sposób planowy) w podobny sposób zarządzać cyklem życia pracownika. Nie żartuję – niektórzy nawet mają do tego dedykowane oprogramowanie. Łącznie z utylizacją. Ciebie też przemielą!

Kuszenie

Pewnie na co dzień się nad tym nie zastanawiasz, ale zastępy specjalistów z poszczególnych firm cały czas pracują nad tym, aby ich marka była dla Ciebie atrakcyjna. Jest to employer branding (z ang. budowanie wizerunku pracodawcy). Firmy chcą być wybierane, dążą do tego, aby potencjalni kandydaci się nimi interesowali.

Chcą być atrakcyjne, budują wizerunek przyjaznego miejsca do pracy. Kuszą możliwością rozwoju, chwalą się tym w prasie, na targach pracy czy spotkaniach na wyższych uczelniach. I mają z tego oczywistą korzyść: większy wybór wśród kandydatów do pracy. I wszystko to zanim ktokolwiek złoży podanie o pracę, a nawet więcej: zanim ukaże się ogłoszenie z ofertą pracy.

Nie bez znaczenia jest także tzw. marketing szeptany czyli wszystko to, co obecni pracownicy firmy mówią o niej na zewnątrz. Jeżeli firma dba o pracowników, organizuje imprezy firmowe, paczki świąteczne, darmowe szczepienia, wspiera stypendiami, to pracownicy chętnie o tym mówią na zewnątrz. Robią to w domu, wśród znajomych, na mieście – wieść się rozchodzi. A potencjalni kandydaci zaczynają odświeżać swoje CV.

Rekrutacja

Tutaj wkraczamy my – kandydaci. Skuszeni wizją mlekiem i miodem płynącej posady u wymarzonego pracodawcy. Przesyłamy swoje CV i z niecierpliwością czekamy na jakikolwiek odzew. Ktoś weryfikuje nasze profile (także te na portalach społecznościowych – o zgrozo, co tam można czasami znaleźć!). Jeśli nasze CV powaliło rekrutera na kolana (lub po prostu mamy szczęście) odbieramy telefon z zaproszeniem na spotkanie.

Następnie przedzieramy się przez pułapki zastawione na nas przez rekruterów. Odbywamy rozmowy, rozwiązujemy testy, odpowiadamy na przedziwne pytania (jakim zwierzęciem chciałbyś być?) by w finale negocjować warunki przyszłego zatrudnienia (jakie są Pana oczekiwania finansowe?). Tak, to już początek negocjacji – rekruter bada Twoje granice akceptacji.

W końcu trafiasz na tzw. krótką listę kandydatów, którzy będą mieli okazję porozmawiać z pracodawcą na bezpośrednim spotkaniu. Tu masz okazję po raz pierwszy w życiu stanąć oko w oko z przyszłym szefem. I jest to jeden z najważniejszych momentów w całej Twojej karierze – pierwszego wrażenia nie zrobisz już nigdy więcej. Więc się postaraj!

Zatrudnienie

Świetnie – masz tę robotę! Po przebrnięciu przez zasieki rekrutacji podpisujesz umowę o pracę. Już się cieszysz z dopiero co wynegocjowanej podwyżki (a jakże, zmiana pracy bez zmiany pensji?), którą sam sobie dałeś. Już planujesz, na co wydasz zarobione pieniądze, a tu nagle… okazuje się, że trzeba pracować! Co więcej, otrzymujesz cele do spełnienia. Nie ma nic za darmo.

Umowa o pracę to kontrakt, a Ty jesteś najemnikiem (to prawie jak wojownik!). Firma wynajmuje właśnie Ciebie do wykonywania konkretnych zadań. Nie zatrudniają Cię po to, abyś przychodził do pracy na 8:00 i wychodził o 16:00. Odbicia na czytniku kart to tylko ulotny ślad po Twojej obecności na terenie firmy.

Moment zatrudnienia to czas na ustalenie warunków. Uważaj, bo tutaj ustalasz nie tylko warunki Twojej pracy i płacy, ale także warunki Twojego odejścia! Tak, tak – ten element umowy zwykle traktowany jest pobieżnie, wszakże zaczynamy nowy rozdział życia, kto by się tam teraz martwił ewentualnym odejściem. A jednak… dojdziemy do tego później.

Rozwój

Cele postawione – czas zabrać się do nauki. Tak, tak! Mało kto wchodzi do firmy i z miejsca zabiera się za powierzone zadania. No, chyba, że jest to pracownik-bumerang, który jak syn marnotrawny wrócił z gościnnych występów w innej pracy. Tylko taka osoba już pierwszego dnia wie co, gdzie i jak.

W przypadku pracownika zupełnie nowego okres dostosowania trwa oczywiście dłużej. Musisz poznać w szczegółach swoje obowiązki, przechodzisz przez cykl szkoleń wewnętrznych. Obowiązkowe BHP to tylko przygrywka. Już za chwilę wezmą się za Ciebie wewnętrzni trenerzy. A do nauki w pierwszych dniach jest całkiem sporo: procedury, instrukcje, formularze – wszystko, co później przyda Ci się w codziennej pracy.

Po okresie nauki następuje (z dawna wyczekiwana) stabilizacja. Dla pracodawcy ten okres to utrzymanie Ciebie na Twoim stanowisku, z zadowalającymi wynikami. Tak długo, jak to będzie firmie potrzebne. I póki Tobie się nie znudzi.

Utrzymanie

Czasami jest to walka o każdy kolejny dzień, ale zwykle to okres krótszej lub dłuższej stabilności. Kiedy już wiesz, co do Ciebie należy, jakie obowiązki masz wypełniać, jaki jest Twój szef, itd. Z punktu widzenia firmy jesteś pełnoprawnym pracownikiem. Jeśli spełniasz oczekiwania stawiane  na Twoim stanowisku, to z pewnością nie masz powodów do zmartwień.

Przez ten okres, zwykle najdłuższy w całej karierze w danej firmie, pracujesz na siebie (i na firmę). Ugruntowujesz swoją wiedzę, coraz trudniejsze tematy przychodzą Ci z coraz większą łatwością. Powoli stajesz się doświadczonym pracownikiem. Ale uwaga! Nie usypiaj swojej czujności – za chwilę nastąpi ocena okresowa! W mniej lub bardziej formalny sposób Twój szef Cię oceni. Oceni i wyciągnie wnioski…

…poklepie po ramieniu, pochwali i będzie spokojny o Twoje wyniki – przecież radzisz sobie doskonale. Może także dostrzec w Tobie potencjał do rozwoju i awansu – nie przegap tego momentu! Jeżeli szef sam na to nie wpadnie, to wykaż się odwagą i samodzielnie coś zaproponuj, a przynajmniej podpytaj o możliwości.

…może też okazać się, że nie poszło Ci tak dobrze, ja się wszyscy spodziewali. Może wyniki nie są zadowalające, może nie udało Ci się zgrać z zespołem, a może po prostu z samym szefem się nie dogadujesz? W każdym związku przychodzi kiedyś czas na…

Rozstanie

Zaskoczenie? Może przez chwilę… ale kiedyś w końcu nastąpi ten moment. Przecież w Twojej umowie nie napisano „…i że Cię nie opuszczę aż do śmierci”. Nikt z nas nie podpisuje umowy, która będzie wiązać nas z pracodawcą aż do osiągnięcia wieku emerytalnego. Dlatego weź się w garść i zastanów co dalej.

Rozejrzyj się dookoła, możesz wskoczyć w inne koło życia pracownika. A jest ich w dzisiejszych czasach sporo – wszakże rządzi rynek pracownika, nie pracodawcy. Kto dzisiaj kusi w Twojej okolicy? A może wybierzesz się gdzieś dalej, aby zdobyć kolejne doświadczenie? Ruszasz w świat. Twój czas u obecnego pracodawcy dobiegł końca. Ale to nie koniec – Twoje odejście uruchamia kolejny cykl…

CYKL ŻYCIA PRACOWNIKA

Cykl życia pracownika zatacza koło…

Ty się zwalniasz (lub jesteś zwalniany), a następna osoba już czeka na Twoje miejsce. Nawet jeśli wydaje Ci się, że po Twoim odejściu wszystko się zawali, że niedługo nie pozostanie tu nawet kamień na kamieniu.. wiedz, że Twoje odejście dla nikogo nie jest zaskoczeniem. No, może dla kilku najbliższych współpracowników, którzy uronią łzę, jest to przykra niespodzianka.

Ludzie przychodzą i odchodzą – rozumie to każdy, kto choć przez dłuższą chwilę kierował jakimś zespołem. Wiedzą o tym dobrze w kadrach w Twojej (już byłej) firmie. Mają w szufladzie CV kilku niezłych kandydatów – trzeba tylko do nich oddzwonić. Nikt nie czekał na moment, aż zdecydujecie o rozstaniu. Firma nie może pozwolić sobie na pustkę – wakat zostanie sprawnie uzupełniony.

Karuzela będzie kręcić się dalej. Wsiądą nowi pasażerowie, zabawią na niej dłużej lub krócej. Włożą w pracę swój wysiłek, albo będą wozić się cudzym kosztem. Niektórzy spadną z hukiem. Ale karuzela nie przestanie się kręcić – to duży, sprawny mechanizm. Bardziej przemyślany, niż Ci się czasami wydaje.