Wartość dodana – co to takiego?

Wartość dodana, to wzrost wartości danego dobra lub usługi w wyniku procesu wytwórczego lub twórczego. W praktyce zaś jest to wyłącznie ta część ponoszonych kosztów (produkcyjnych lub usługowych) za które płaci klient - tyle definicji...

Aby nie przedłużać wywodów teoretycznych, przejdźmy od razu do przykładu.

Mamy firmę, która kupuje komponenty w hurtowni (wysyłając po nie własny samochód), montuje swoje wyroby w zakładzie produkcyjnym, a następnie dostarcza klientowi swoim własnym transportem. Na potrzeby naszego przykładu: komponenty to niebieskie klocki (kupujemy po 10 PLN/szt.), wyroby gotowe to klocki zielone (sprzedajemy po 50 PLN/szt.).

Prześledźmy (w dużym uproszczeniu) ich drogę oraz koszty z nimi związane. Oczywiście, gdzieś po drodze powstaje wartość, za którą nasz klient nam płaci. Mógłby też sam kupić niebieskie klocki i złożyć je w zielone, ale wybrał nas, bo wykonujemy to taniej, niż on sam mógłby to robić (a może nawet nie potrafi tego poskładać samodzielnie?).

Gdzie jest wartość dodana?

Wysyłamy nasz samochód do hurtowni, przywozimy komponenty do naszego zakładu. Tutaj rozładowujemy je za pomocą wózka widłowego i składujemy je na regale w naszym magazynie. Każda z tych operacji kosztuje. Transport – to oczywiste: samochód, kierowca, paliwo. Ale nawet to, że coś leży w naszym magazynie na półce także kosztuje nas pewną kwotę (mamy budynek z regałami, który ogrzewamy zimą a chłodzimy latem, opłacamy koszty oświetlenia, sprzątania, obsługi, itd.). Wydaliśmy już sporo pieniędzy, a jeszcze nic nie zarobiliśmy.

rozładunek komponentów z ciężarówki
test

Idźmy dalej: potrzebujemy dostarczyć komponenty z magazynu na linię produkcyjną. Używamy do tego wózka ręcznego, obsługiwanego przez magazyniera. Dostarcza on komponenty (w niewielkich ilościach) na produkcję. Jak łatwo się domyślić, nie robi tego za darmo. Na jego sprzęt także musieliśmy wydać jakieś pieniądze. Ciągle nie zarabiamy!

dostawa komponentów na linię produkcyjną

Pracownik produkcji składa z trzech komponentów jeden wyrób gotowy. To tutaj dzieje się magia: wartość trzech komponentów dodana do siebie jest o wiele niższa, niż wartość wyrobu gotowego, który zmontowaliśmy dla klienta!

Powstaje wartość, której nie było wcześniej.

Albert Einstein by lepiej tego nie wymyślił: 3 niebieskie klocki po 10 PLN każdy złożone razem dały nam 1 zielony klocek o wartości 50 PLN – jak to możliwe? W fizyce takie rzeczy się zdarzają (choć dotyczą nie wartości w pieniądzu, ale masy i energii), zainteresowanych odsyłam do szczególnej teorii względności wspomnianego Alberta.

magia dzieje się na produkcji

Do pełni obrazu brakuje nam jeszcze kosztów, które ponieśliśmy na produkcji: linia produkcyjna (zakup, utrzymanie ruchu, sprzątanie), pracownicy, media (światło, ogrzewanie), infrastruktura (dach nad głową, drogi komunikacyjne) – to wszystko kosztuje.

OK – mamy towar, czas go sprzedać. Magazynier odbiera z linii i wiezie wózeczkiem do magazynu, gdzie odkłada wyroby na półkę. Jak nazbiera się ich tyle, co w zamówieniu klienta, będzie można je wysłać. Wspomniałem już wcześniej, że magazynier nie pracuje charytatywnie? No i musieliśmy dokupić jeszcze kilka regałów oraz znaleźć miejsce w magazynie na ich postawienie.

odbiór wyrobów gotowych z produkcji

Pozostaje tylko załadować nasze wyroby na samochód i dostarczyć do klienta. Niestety, nie podstawił on swojej ciężarówki, bo umówiliśmy się, że dowieziemy mu towar pod same drzwi. No trudno – umowa, to umowa – i ten koszt musimy ponieść.

wysyłka wyrobów gotowych z magazynu

…uffff! Czas na podsumowanie.

Gdzie ukrywa się ta słynna wartość dodana?

Wszyscy już wiemy, choć większość powyższych rozważań stanowią ponoszone koszty. Fakt, dodawanie wartości to zawsze ułamek tego wszystkiego, czym się na co dzień zajmujemy. Cała reszta to marnotrawstwo – sprawdź, jak rozpoznać i ograniczyć straty.

W naszym przykładzie dodawanie wartości to montaż trzech niebieskich klocków w jeden zielony. Dokładnie to zamówił u nas nasz klient. Nie mniej, nie więcej. Absolutnie nie interesuje go ile mamy ciężarówek, pracowników czy regałów w magazynie. Czyż nie zachowujemy się dokładnie tak samo, kiedy sami stajemy przed półką w sklepie lub witryną internetową sklepu on-line? Mamy towar i jego cenę – nic więcej. Nie da się jednak ukryć, że w cenie tej zawarte są wszystkie dodatkowe koszty. Jakże miło byłoby nam klientom, móc zapłacić wyłącznie za składniki + wartość dodaną…