Jak to jest z tym LEANem w Polsce?

Jesień 2018 obfitowała w LEANowe konferencje. Miałem okazję uczestniczyć w kilku z nich, zarówno jako organizator, uczestnik, jak i prelegent. Czy było warto? Na pewno tak! Na każdej z nich znalazłem coś dla siebie, poszerzyłem swoją wiedzę i, co najważniejsze, spotkałem wspaniałych ludzi!

Jakiś czas temu (mam na myśli: kilka lat temu), kiedy jeszcze pracowałem zawodowo w przemyśle, zrezygnowałem z wyjazdów na konferencje branżowe. Powód był wtedy dla mnie prosty: kilka prelekcji na temat wdrożeń przeplatanych reklamami przestało mnie rajcować. Przede wszystkim dlatego, że ja sam miałem okazję pracować wtedy w firmach, które wybiegały daleko przed to, co przedstawiali prelegenci. Tak wtedy myślałem…

Mój punkt widzenia zmienił się, kiedy opuściłem branżę automotive i zacząłem pracować z firmami spoza hermetycznego świata motoryzacji. Zacząłem wtedy także dostrzegać, jak korporacje wypaczają koncepcję lean, sprowadzając ją najczęściej do zestawu mądrych narzędzi wdrażanych bez szczególnej dbałości o zdrowie organizacji. Wyjście poza ten świat pozwoliło mi spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.

Polak potrafi! Lean w polskich realiach

Bezmyślne przeszczepy korpo-standardów przyjmują się w Polsce raz lepiej, raz gorzej. A i tak większość z nich kończy się mniej lub bardziej hucznym upadkiem. Trudno przecież o przyjęcie nawet najlepszych sadzonek na gruncie, który jest zupełnie nieprzygotowany. Czego brakuje, czym się zająć, jak uprawić ten grunt, zanim zaczniemy cokolwiek leanować?

„Organizacje odnoszące sukcesy są mądre i zdrowe” – tym cytatem z P. Lencioniego zaczynamy niemal każdą prezentację w LeanQ Team. W zdaniu tym mądrość rozumiemy jako procesy i strategię ich stosowania, a zdrowie to filozofia zarządzania, łącząca klientów z pracownikami poprzez misję i wartości, jakimi się posługujemy.

Cytat z P. Lencioniego zwizualizowany przez LeanQ Team.

Takie podejście prezentowały w Gdańsku polskie firmy, które na leanową drogę weszły z własnej inicjatywy. Nie korzystając przy tym ze wsparcia zagranicznej centrali czy kopiowania standardów korporacyjnych. Same dla siebie stworzyły środowisko, w którym mogą dziś w pełni korzystać z synergii filozofii zarządzania i procesów dostarczających wartość dla ich klientów.

Konferencja Polak potrafi! Lean w polskich realiach odbyła się w historycznej Sali BHP na terenie Stoczni Gdańskiej. Jest to chyba najwłaściwsze miejsce w Trójmieście, aby zaprezentować sukcesy polskich przedsiębiorstw. A przy okazji, uczestnicy mieli okazję zwiedzić to muzeum. Ale to przy okazji, bo przecież chodzi przede wszystkim o… ludzi! Że nie wystarczy, aby opierali się wyłącznie na instrukcjach i raportach, to już wiemy.

Tłumy na konferencji „Polak potrafi!Lean w polskich realiach”

Wstępem do konferencji była prelekcja Joanny Czerskiej z LeanQ Team,opowiadająca o podobieństwach i różnicach w podejściu do lean w Polsce i Japonii. Jak zadbać o rozwój pracowników w duchu lean zaprezentowała firma POLPHARMA. Jak identyfikować i rozwijać właściwe cechy liderów opowiedzieli koledzy z Zakładów Porcelany Stołowej LUBIANA. W podobnej tematyce osadzone były trzy panele warsztatowe: Co zrobić, by nowi pracownicy tak szybko nie odchodzili? oraz Wyzwania i problemy liderów zespołów produkcyjnych i usługowych.

Ten ostatni panel miałem przyjemność współprowadzić z moim kolegą, Arkiem Tałałajem z LeanQ Team. Wydawało się, że trudno będzie dyskutować z 60 uczestnikami na raz, jednak ta sztuka udała się doskonale. I to własnie dzięki uczestnikom, którzy aktywnie z nami pracowali nad wyzwaniami, jakie w swojej pracy mogą napotkać bardzo typowi liderzy: Marek Maruda, Teresa Twarda, Waldek Wojownik, Patrycja Pracowita, Edek Emeryt, Grzegorz Garnitur czy Ola Optymistka. Ich nazwiska, nomen omen, zapewne już Wam coś mówią? Wrócę do tego tematu w którymś z kolejnych wpisów, bo wnioski mieliśmy nader ciekawe…

W klimacie lat ’80 o współczesnych wyzwaniach.

Człowiek przede wszystkim, chciałoby się rzec. I to mnie bardzo cieszy (patrz: tytuł bloga!), zwłaszcza, że miałem także okazję dorzucić swoje trzy grosze w temacie i opowiedzieć (a także pokazać na wybranych na tę okazję filmach) na czym polega prawdziwe przywództwo. Jak udało mi się przekonać (większość) uczestników ma ono podstawy dużo głębiej, niż organizowanie pracy podległego zespołu. O tym więcej, także za jakiś czas.

Zapraszam do przejrzenia fotogalerii na stronie konferencji: Polak potrafi! Lean w polskich realiach

Strategia Lean 2018

Po trójmiejskich doświadczeniach (pierwsza konferencja organizowana przez LeanQ Team i od razu sukces!) przyszła pora na rewizytę. Tak ją nazywam, ponieważ jednym z najaktywniejszych uczestników panelu dyskusyjnego o liderach był Radek Drzewiecki z Leanpassion.

Jakby ktoś z Was nie wiedział, jak zorganizowany jest świat zawodowych leanowców: na co dzień pracujemy niejako równolegle (a czasami spotykamy się w bezpośredniej rywalizacji o kontrakt u tego samego klienta), a od święta (jakimi są m.in. coroczne konferencje) wspieramy się w krzewieniu wiedzy na temat lean. Dlaczego? Za dużo jest w Polsce BYLEJAKOŚCI i tzw. WDRAŻANIA narzędzi, zamiast prawidłowego podejścia do tej koncepcji. Dlatego uświadamiamy polskich przedsiębiorców!

Do Warszawy wybrałem się z Joanną „to się da policzyć” Czerską. Mam nadzieję, że Asia nie zabije mnie za tę wstawkę, ale to właśnie ona pokazała mi, jak te wszystkie leanowe element można połączyć ze sobą (każdy z osobna i wszystkie razem – na wszystko są wzory!). Szacunek!

Konferencja Strategia Lean 2018 zorganizowana została pod hasłem „Dlaczego w wielkich firmach ludzie nie mogą doczekać się poniedziałków?”, które pochodzi z książki „Strategia Lean” R. Drzewieckiego. I właśnie odpowiedzi na to pytanie poszukiwałem tego dnia. Co sprawia, że do jednych firm ludzie chodzą do pracy chętnie, a do innych zupełnie przeciwnie? Spójrzmy, jak ogromy wpływ na to ma lider (przełożony, kierownik, szef – jakkolwiek go nazwiemy):

Lider – najbardziej wpływowa komórka każdej organizacji.

Wnioski? Lider, jakiego potrzebujemy, szanuje ludzi i stwarza warunki do mówienia o problemach i wspiera w ich rozwiązaniu. Dlaczego nam tego brakuje? „W Polsce była najpierw masa, a dopiero potem rzeźba. Urośliśmy szybciej, niż zdążyliśmy dojrzeć. Dlatego teraz trzeba się zmieniać!” – mówiła Karina Popieluch w debacie na temat przyczyn niepowodzeń transformacji. Przez ostatnie lata mocno rozwijaliśmy firmy, transferowaliśmy procesy, otwieraliśmy nowe biznesy i wszystko działo się tak szybko, że umknęła nam jakość rozwoju kadr.

Czy wiecie, że tylko 26% transformacji leanowych kończy się w naszym kraju sukcesem? Dlaczego? „Patologie biznesowe!” – grzmiał z mównicy Radek Drzewiecki. Nie stwarzamy naszym zespołom warunków do tego, aby organizacja stała się lean, aby oni sami stali się lean. Niech podniesie rękę ten leanowiec, któremu nie przeszkadzają w pracy silosy w firmie, ego-menedżerowie, opinie zamiast faktów, codzienne gaszenie pożarów oraz brak zaangażowania pracowników. Jest tu choć jeden taki?

Panel dyskusyjny o niepowodzeniach leanowych transformacji.

W niemałą konsternację wprowadził uczestników Artur Kurasiński, który swoją prelekcją rodem z cyberpunkowych powieści z końca lat ’80 wieścił cyfrową przyszłość firm i rynku pracy. Zapowiedział coworking zamiast korpo-mordorów (wiele prac zlecanych jednocześnie zamiast etatów). Objaśnił, jak nieświadomie uczymy sztuczną inteligencję, pracując m.in. dla Ubera czy korzystając z map Googla.

Tę nieco apokaliptyczną wizję przełamał Bartosz Długokęcki prezentując technologię w służbie ciągłego doskonalenia, czyli Sherlock Waste – polskie oprogramowanie angażujące wszystkich pracowników w firmie do identyfikacji i eliminacji marnotrawstwa. Aplikacja, wykorzystując mechanikę znaną z gier fabularnych czy komputerowych, zwaną potocznie grywalizacją, wprowadza walkę z mudą do świata cyfrowego.

Zarządzanie organizacją jutra

Tuż po konferencji Leanpassion odbyło się wydarzenie organizowane przez Production Manager. Nie było to stricte leanowe wydarzenie. Organizatorem konferencji jest czasopismo dedykowane kadrom zarządzającym produkcją oraz procesami okołoprodukcyjnymi. Pełni ono rolę platformy wymiany najlepszych praktyk, czego przykładem jest właśnie zorganizowanie bezpłatnej konferencji „Zarządzanie organizacją jutra”.

Tak, konferencja była zupełnie bezpłatna dla uczestników (!), co samo w sobie zasługuje na odnotowanie. Wydawałoby się, że obsada takiego wydarzenia może być daleka od oczekiwań. Nic bardziej mylnego! Pojawił się na niej Jun Nakamuro – certyfikowany trener Metody TPS i Kaizen wg Taiichiego Ohno (PEC). Trener zarządzający wyższego szczebla posiadający międzynarodowe doświadczenie, dogłębnie rozumiejący TPS i inne systemy, w tym Kaizen.

Joanna Czerska oraz Jun Nakamuro – świetne towarzystwo do dyskusji o kaizen.

Jun (przeszliśmy na „ty” więc pozwalam sobie) to ekspert w zakresie projektowania, kierowania i przewodzenia innowacjom w różnych obszarach działalności gospodarczej i na różnych rynkach całego świata. Można powiedzieć, że jest bezpośrednim następcą Taiich Ohno.

Zgadnijcie, od czego transformację zaczyna ten Japończyk z krwi i kości? Oczywiście, od ludzi i przywództwa w duchu kaizen! Z tym, że sam kaizen definiuje inaczej, niż zwykła to przekazywać większość leanowej literatury na świecie. Wasze pierwsze skojarzenie z kaizen? Ciągłe doskonalenie! Oczywiście. Według J. Nakamuro ciągłe doskonalenie to kairyo. Kaizen zaś to samo-rozwój, doskonalenie samego siebie.

Wkrótce, we współpracy z Joanną Czerską, będę miał przyjemność przybliżyć Wam dużo więcej z tego, co prezentuje Jun Nakamuro. Uzyskaliśmy od niego zgodę na przetłumaczenie oraz opublikowanie w Polsce jednego z jego kluczowych opracowań dotyczących nieporozumień związanych z rozumieniem na świecie tego, czego Japończycy nie nazywają lean, a co tak namiętnie od nich kopiujemy.

Podsumowując

Jakość leanowych konferencji w Polsce rośnie. Powoli ilość (bo przecież dziś każdy chce mieć swoją konferencję) przechodzi w wartościową wiedzę. Od dłuższego już czasu dostrzegana jest  w środowisku leanowym refleksja dotycząca tzw. wdrażania lean. Najpierw cały świat, a teraz także my w Polsce zauważamy, że narzędzia same nie zrobią za nas roboty.

Masa wątpliwych merytorycznie konsultantów wozi po kraju skrzynki narzędziowe, rozdając na prawo i lewo, raz to, raz tamto. Na szczęście, świadomość firm rośnie. Jedni przekonują się o tym na własnej skórze i za własne pieniądze (a to boli!). Inni sięgają po najnowszą literaturę czy spotykają się na najważniejszych konferencjach, aby porozmawiać o tym, dlaczego nie wychodzi oraz podejrzeć prawidłowe wzorce. Oby tak dalej.